Zobacz wideo: W Bydgoszczy trwa budowa mostów. Miasto stoi w korkach
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy uparcie odmawia Danielowi Kaszubowskiemu, bydgoskiemu społecznikowi, dostępu do wyników badan skażenia działki na terenie dawnych Zakładów Chemicznych Zachem w Bydgoszczy. Kaszubowski zwrócił się o ich przekazanie w trybie wymaganego prawem prawem dostępu do informacji publicznej.
Działka, na której od 1974 do 2021 roku produkowano i magazynowano DNT - trotyl, to teren leżący kilkaset metrów od głośnego i wyjątkowo niebezpiecznego składowiska odpadów Zielona, z którego zanieczyszczenia spływają w stronę posesji w Łęgnowie Wsi i dalej - do Wisły. Na działkę już w tej chwili każdy może wejść, nie jest ogrodzona, stoi na niej opuszczony budynek.
Badania na trotylu
Bydgoski RDOŚ doskonale wie, co w trawie w tym rejonie dawnego Zachemu piszczy. Jesienią 2019 r. podpisano umowę na wykonanie badań stanu środowiska gruntowo-wodnego zlikwidowanej instalacji. Instalacja do produkcji DNT składała się m.in. z obiektu produkcyjnego oraz zbiorników pośrednich i budynków magazynowych. Objęta została wydanym przez wojewodę pozwoleniem zintegrowanym w 2006 r. W ostatnim kwartale 2012 r. zaprzestano produkcji, a na początku następnego roku instalację zdemontowano, tyle tylko że rozbiórka została wykonana bez uwzględnienia wymogów ochrony środowiska, co mogło spowodować bezpośrednie zagrożenie zanieczyszczeniem środowiska gruntowo-wodnego.
Jakie są wyniki badań, oficjalnie nie wiemy. - Decyzja jest oczywiście odmowna - komentuje Daniel Kaszubowski na profilu "Zachem - bomba ekologiczna w Bydgoszczy" na Facebooku. - To, co mnie rozbawiło, to pełna treść odmowy...
Rosjanin za krzakami
Bydgoski RDOŚ odmowę uzasadnia bowiem tym, że był to teren, na którym działał przemysł zbrojeniowy, realizujący zamówienia na rzecz Wojska Polskiego, podmiotu działającego na rzecz bezpieczeństwa i obrony kraju.
- Zachodzi więc negatywna przesłanka udzielania informacji w postaci możliwego naruszenia interesów obronności i bezpieczeństwa państwa na skutek udostępnienia jej wnioskodawcy. Nadmienić należy, iż udostępnienie żądanej informacji może służyć obcym podmiotom w ramach tzw. wojny informacyjnej obcych wywiadów, siania publicznej dezinformacji w zakresie zagrożeń środowiskowych, co nie tylko może zagrozić bezpieczeństwu lokalnemu, ale i bezpieczeństwu państwa czy bezpieczeństwu publicznemu w lokalnej strefie oddziaływania Bydgoszczy i jej okolic - czytamy we fragmencie uzasadnienia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Bydgoszczy.
RDOŚ przypomina też, że zgodnie z prawem, interes bezpieczeństwa państwa góruje nad interesem dostępu do informacji publicznej.
To już druga odmowa RDOŚ w tej sprawie. W wakacje br. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska - po odwołaniu Daniela Kaszubowskiego - wykazała, że bydgoski urząd nie ma prawa odmówić udostępnienia informacji publicznej, powołując się na bezpieczeństwo publiczne, bo musi wskazać konkretne przesłanki, zwłaszcza że mowa o nieistniejącym zakładzie.
Rosjanie na Zachemie
- Pana Daniela Kaszubowskiego odpowiedź rozbroiła. Mnie odwrotnie - uzbroiła w przekonanie, że mamy do czynienia z żenującą operetką. Ten argument o "wojnie wywiadów" nie jest nowy, bo już kilka lat temu "mówiło się o tym, że widziano osoby mówiące po rosyjsku, jak kręcą się po Zachemie". "Da, da, konechno" i "ja, ja, naturlich" też tu pasuje, nawet może lepiej. Tak to jest, jak ktoś strzeli głupotę, a potem zamiast się przyznać, brnie dalej. A głupota niestety powala - komentuje prof. Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, która prowadziła badania skażenia na Zachemie i w Łęgnowie.
Prof. Czop podkreśla też: - Wcale nie ma dużo tych pozostałości, a jeżeli są, to jest to normalne. W wielu miejscach na świecie one występują i wywiady nie toczą o to wojen informacyjnych. Tylko się je sprząta i już. Takie stawianie sprawy, jak robi to RDOŚ, świadczy o kompletnej amatorszczyźnie i nieznajomości tematu.
Teren po produkcji DNT należy do skarbu państwa. - Inaczej RDOŚ nie mógłby przeprowadzić wstępnych badań, przed którymi tak broni się w Łęgnowie Wsi, gdzie posesje są prywatne - mówi Renata Włazik, działaczka społeczna z Łęgnowa od lat nagłaśniająca problem skażenia po Zachemie.
RDOŚ wzywa do uzupełnienia raportu o spalarni
RDOŚ nie wydał jeszcze opinii dotyczącej budowy spalarni odpadów niebezpiecznych firmy Eneris Proeco na terenie Zachemu.
- 11 października do RDOŚ w Bydgoszczy wpłynęła nowa dokumentacja dotycząca tej inwestycji. W chwili obecnej trwa jej analiza, zmierzająca do wystosowania drugiego wezwania do uzupełnienia raportu o oddziaływaniu na środowisko - informuje Anna Gondek, rzecznik dyrekcji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?